Październik. Dopiero co wróciłam z wakacji, a już wylatuję do Włoch. To był niezapomniany wyjazd <3
Wiem, że nie muszę wklejać mapki, bo każdy wie gdzie znajdują się Włochy ;) ale żeby ładnie wyglądało, wstawię. Język urzędowy- Włoski. Waluta- wiadome Euro.
Zaczęło się od ponad dwugodzinnego szukania apartamentu, który zarezerwowałam. Łaziłam z walizką po całym Rzymie, krążąc w kółko. Po kilku telefonach, udało się dotrzeć na miejsce. Rozpakowałam się i głodna wyszłam na miasto. W ciepły wieczór, na placu było dużo ludzi. Restauracje wystawiły stoliki na zewnątrz i zapraszały do środka wymyślnym menu. Szukałam czegoś przytulnego. Po kilku minutach znalazłam piękną, małą restauracyjkę. Usiadłam i od razu zamówiłam Linguine z owocami morza. Zajadałam się przepysznymi małżami, słuchając włoskiej muzyki...
Miasto zabytków
Gdy tylko to wspominam, pojawia mi się uśmiech na twarzy. Rzym jest miastem, które nigdy nie śpi. Możesz dosłownie spać w restauracjach i kafejkach, a i tak nikt cię nie wyprosi :) dobra... ale żeby nie było, że ja tyko tam jadłam :P kolejne dni przeznaczyłam na zwiedzanie. Najpierw Watykan. Co tu dużo pisać? To jest takie miejsce, które trzeba zobaczyć... ale wystarczy tylko raz na całe życie. W kolejce stoi się około 30 minut, ale przy śpiewających, śmiejących się ludziach, czas mija bardzo szybko. W środku bazyliki byłam zszokowana (w dobrym znaczeniu) tym, że można tam się wyspowiadać we wszystkich językach świata :)
Niestety pół dnia chodziłam po bazylice, po to by znaleźć grób Jana Pawła II... i naprawdę mi wystarczy. A i uprzedzam, że ten grób jest w bazylice, a nie w grotach pod bazyliką. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Jeśli chodzi o Rzym, zwiedzałam go sama. Do tego wykorzystałam dwa przewodniki: "Rzym step by step" wydawnictwa Berlitz, "Rzym i Watykan" wydawnictwa Pascal i większość środków transportu, wliczając w to nogi :) tak naprawdę, Rzym z dobra mapą można przejść cały na piechotę. Z bardzo dobrze ulokowanego metra, skorzystałam tylko dwa razy. Bardzo dobrze rozwinięte linie autobusowe, podjeżdżają w najczęściej odwiedzane miejsca. Nie bójcie się więc pojechać tam samemu :)
W tym przepięknym mieście jest od groma zabytków, kolumn, kościołów i placów... Nie radzę wam się napalać, że za jednym razem obejrzycie wszystko ;) Gdy jednak się tam wybierzecie, oprócz Watykanu, musicie zobaczyć Piazza di Spagna. W tle placu Hiszpańskiego, wznoszą się monumentalne i na pewno znane Schody Hiszpańskie, na których zawsze jest masę ludzi. Oczywiście Fontanna di Trevi, Pantheon, Piazza Navona i Campo de'Fiori.
Nie zapomnijcie o Koloseum :D zwiedzanie najlepiej rozpocząć od włożenia ręki do ust prawdy w kościele Santa Maria in Cosmedin, który jest na placu della Bocca della Verita. Potem powolutku przejdźcie się wzdłuż Circo Massimo i zobaczcie maszerujących, uzbrojonych Rzymian. Następnie możecie skręcić w stronę Koloseum, zobaczyć Łuk Konstantyna i stać w ogromnej kolejce do zwiedzania starożytnej areny... albo kupić ROMA PASS i wejść bez kolejki. Gdy już uda wam się wszystko zobaczyć, to na zakończenie dnia przespacerujcie się po pozostałościach Forum Romano. A potem oczywiście idźcie na lody :D skorzystałam z rad przewodnika i wybrałam Antico Caffe przy Via del Teatro di Marcello. Muszę przyznać, że lody mają boskie <3
Makarony, pizze, lody i owoce morze
Od zawsze uwielbiałam Włoską kuchnię. Spaghetti bolognese, penne carbonara, tagliatelle spinaci... tyle tego jest... Jeśli chodzi o makaron, najlepiej zjeść go w jakiejś małej knajpce z ceratą na stole. Gwarantuje wam przepyszne doznania.
Najlepszą pizzę sprzedają na Piazza Navona, jest sprzedawana na wagę i krojona w takie prostokąty, okazuje się, że je się ją jak kanapkę :P
Desery... oczywiście tiramisu, panna cota i wiele innych. Niestety nie było mi dane wszystkich spróbować :/
Przez tydzień w Rzymie przytyłam chyba z 3 kilo... ale było warto :D na pewno tam wrócę. I mam nadzieję, że wy też się tam wybierzecie. Komentujcie i pytajcie :) Do zobaczenia
Miasto zabytków
Niestety pół dnia chodziłam po bazylice, po to by znaleźć grób Jana Pawła II... i naprawdę mi wystarczy. A i uprzedzam, że ten grób jest w bazylice, a nie w grotach pod bazyliką. Przekonałam się o tym na własnej skórze. Jeśli chodzi o Rzym, zwiedzałam go sama. Do tego wykorzystałam dwa przewodniki: "Rzym step by step" wydawnictwa Berlitz, "Rzym i Watykan" wydawnictwa Pascal i większość środków transportu, wliczając w to nogi :) tak naprawdę, Rzym z dobra mapą można przejść cały na piechotę. Z bardzo dobrze ulokowanego metra, skorzystałam tylko dwa razy. Bardzo dobrze rozwinięte linie autobusowe, podjeżdżają w najczęściej odwiedzane miejsca. Nie bójcie się więc pojechać tam samemu :)
W tym przepięknym mieście jest od groma zabytków, kolumn, kościołów i placów... Nie radzę wam się napalać, że za jednym razem obejrzycie wszystko ;) Gdy jednak się tam wybierzecie, oprócz Watykanu, musicie zobaczyć Piazza di Spagna. W tle placu Hiszpańskiego, wznoszą się monumentalne i na pewno znane Schody Hiszpańskie, na których zawsze jest masę ludzi. Oczywiście Fontanna di Trevi, Pantheon, Piazza Navona i Campo de'Fiori.
Nie zapomnijcie o Koloseum :D zwiedzanie najlepiej rozpocząć od włożenia ręki do ust prawdy w kościele Santa Maria in Cosmedin, który jest na placu della Bocca della Verita. Potem powolutku przejdźcie się wzdłuż Circo Massimo i zobaczcie maszerujących, uzbrojonych Rzymian. Następnie możecie skręcić w stronę Koloseum, zobaczyć Łuk Konstantyna i stać w ogromnej kolejce do zwiedzania starożytnej areny... albo kupić ROMA PASS i wejść bez kolejki. Gdy już uda wam się wszystko zobaczyć, to na zakończenie dnia przespacerujcie się po pozostałościach Forum Romano. A potem oczywiście idźcie na lody :D skorzystałam z rad przewodnika i wybrałam Antico Caffe przy Via del Teatro di Marcello. Muszę przyznać, że lody mają boskie <3
Makarony, pizze, lody i owoce morze
Od zawsze uwielbiałam Włoską kuchnię. Spaghetti bolognese, penne carbonara, tagliatelle spinaci... tyle tego jest... Jeśli chodzi o makaron, najlepiej zjeść go w jakiejś małej knajpce z ceratą na stole. Gwarantuje wam przepyszne doznania.
Najlepszą pizzę sprzedają na Piazza Navona, jest sprzedawana na wagę i krojona w takie prostokąty, okazuje się, że je się ją jak kanapkę :P
Desery... oczywiście tiramisu, panna cota i wiele innych. Niestety nie było mi dane wszystkich spróbować :/
Przez tydzień w Rzymie przytyłam chyba z 3 kilo... ale było warto :D na pewno tam wrócę. I mam nadzieję, że wy też się tam wybierzecie. Komentujcie i pytajcie :) Do zobaczenia